Psychobiologia,  Rozwój duchowy

Przez chorobę do samopoznania cz. 15. Menopauza, oziębłość i impotencja.

Menopauza i klimakterium (okres przekwitania).

Ustanie miesiączkowania, podobnie jak jego rozpoczęcie, kobieta odczuwa jako istotny zwrot w swoim życiu. Menopauza sygnalizuje jej, że utraciła zdolność rozrodczą, a tym samym specyficzną cechę kobiecości. Jak przetrwa ten okres swego życia, zależy od dotychczasowego stosunku do własnej kobiecości i od seksualnego spełnienia w dotychczasowym życiu.

Reakcje emocjonalne towarzyszące temu okresowi, jak lękliwość, drażliwość, zahamowanie popędu, świadczące o tym, jak ciężko kobieta przeżywa wejście w nową fazę życia, idą w parze z symptomami somatycznymi. Powszechnie znane są uderzenia gorąca, które w istocie mają sygnalizować „gorączkę seksualną”. Jest to próba zademonstrowania, że zanik menstruacji nie oznacza zaniku kobiecości w sensie seksualnym. Kobieta pokazuje w ten sposób, że wciąż jeszcze przepełnia ją gorąco, a więc jest kobietą „gorącą”. Pojawiające się ponownie częste krwawienia też są próbą stworzenia pozorów młodości i płodności.

Stopień nasilenia problemów i dolegliwości związanych z okresem klimakterium zależy w dużej mierze od tego, na ile kobieta czuła się spełniona w swej roli i jak przeżywała własną kobiecość w dotychczasowym życiu. W fazie klimakterium bowiem wszystkie nieziszczone pragnienia kumulują się. Kobietę ogarnia lęk, że czegoś zaniedbała, wpada w panikę i za wszelką cenę chce to nadrobić. Tylko uczucia nie przeżyte dają wrażenie gorąca. W okresie przekwitania przeważnie występują też łagodne rozrosty tkanki mięśniowej w macicy, zwane mięśniakami. Symbolizują one ciążę, kobieta pozwala, by rosło w jej macicy coś, co następnie zostaje usunięte w czasie operacji – podobnie jak to się dzieje w czasie rozwiązania. Mięśniaki powinny stać się okazją do uświadomienia sobie nieświadomego pragnienia ciąży.


Oziębłość (anorgazmia) i impotencja.

U podłoża wszystkich problemów seksualnych leży strach. Mówiliśmy już o analogii między orgazmem i śmiercią. Orgazm zagraża naszemu ja, gdyż wyzwala siły, którymi nie jesteśmy już w stanie sterować ani też przejąć nad nimi kontroli. Wszystkie stany upojenia i ekstazy czy to natury seksualnej, czy religijnej – wywołują w człowieku zawsze fascynację, ale i lęk. Lęk przeważa wówczas, gdy człowiek potrafi się kontrolować. Ekstaza zaś zawsze oznacza utratę wszelkiej kontroli.

Orgazm. Kontrola. Utrata kontroli. Samokontrola.

Teraz już staje się jasne, dlaczego człowiek boi się utraty samokontroli. Sytuacja wprowadzająca go w ekstazę usuwa równocześnie „pokrywę nieświadomości” i pozwala ujawnić się temu, co tak starannie ukrywaliśmy. Człowiek staje się uczciwy do tego stopnia, że aż robi się to dla niego żenujące. „In vino veritas – w winie prawda” – o tym wiedzieli już starożytni Rzymianie. W stanie upojenia łagodne baranki stają się agresywne, a „twardy facet” wybucha płaczem. Sytuacja staje się uczciwa, ale wątpliwa ze społecznego punktu widzenia „dlatego należy nad sobą panować”. W takich wypadkach szpital wyzwala szczerość.

Jeśli człowiek lęka się utraty samokontroli i codziennie stara się nad sobą panować, trudno mu nagle zrezygnować z kontroli nad swoim ja tylko w sferze seksu i pozostawić sprawy własnemu biegowi. W czasie orgazmu to małe ja, z którego jesteśmy tak dumni, po prostu przestaje istnieć. W czasie orgazmu ja umiera (niestety na bardzo krótko, w przeciwnym razie iluminacja byłaby znacznie prostsza!). Kto jednak uporczywie pilnuje swego ja, utrudnia sobie przeżywanie orgazmu. Im bardziej nasze ja stara się spowodować orgazm, tym mniejsza szansa na sukces. Ta zasada, mimo że tak dobrze znana, nie jest pojmowana w całej swej rozciągłości. Dopóki nasze ja czegoś chce, nie sposób to osiągnąć. Pragnienie ze strony ja zmienia się w swe przeciwieństwo: gdy za wszelką cenę chcemy zasnąć – nie odczuwamy senności, chęć wykazania się potencją prowadzi do impotencji.

Orgazm to rezygnacja ze swego ego, tylko ona umożliwia „zespolenie”. Dopóki bowiem istnieje ja, istnieje również nie ja, a więc istniejemy w dwoistości. Jeśli kobieta lub mężczyzna chcą osiągnąć orgazm, muszą pozostawić sprawy własnemu biegowi. Harmonijne współżycie seksualne wymaga jednak również realizowania przez mężczyznę i kobietę różnych spraw, typowych dla ich płci.

Oziębłość kobiet.

Mówiliśmy już obszernie o zdolności do oddania się jako zasadzie kobiecości. Oziębłość jest oznaką, że kobieta nie chce się oddać całkowicie, lecz że chce przejąć niejako rolę mężczyzny. Nie chce się podporządkować, nie chce być podległa, lecz chce dominować. Takie pragnienia dominacji i marzenia o władzy są właściwe zasadzie męskiej i utrudniają kobiecie pełną identyfikację z rolą, jaką wyznacza jej własna płeć. Zakłóca to oczywiście tak delikatny proces opierający się na zasadzie biegunowości, jakim jest życie seksualne.

Kobiety oziębłe w kontaktach z partnerem potrafią przeżyć orgazm onanizując się w samotności. Odpada wtedy problem dominacji lub podporządkowania się. Kobieta jest sama i nie potrzebuje się na nikogo otwierać, tylko na własne fantazje. Ja, któremu nie zagraża ty, chętnie się wtedy usuwa w cień.

Oziębłość świadczy także o lęku kobiet przed własną zmysłowością, zwłaszcza wtedy, gdy rozpowszechnione są ostre oceny takich stereotypów, jak przyzwoita kobieta, dziwka itp. Kobieta oziębła nie chce niczego wpuścić ani wypuścić, lecz chce pozostać chłodna.

Impotencja.

Męską zasadę (jang) charakteryzuje aktywność, tworzenie, urzeczywistnianie. Jang to aktywność, a więc i agresywność. Potencja jest wyrazem i symbolem siły, impotencja – bezsilności. Za impotencją kryje się lęk przed własną męskością i przed własną agresją, przed sprawdzeniem swojej męskości. Impotencja jest też przejawem lęku przed kobiecością jako taką. Kobiecość wydaje się zagrożeniem, czymś, co może pochłonąć. Jawi się jako pożerająca wszystko pramatka albo czarownica. Mężczyzna nie chce dostać się do „jaskini czarownicy”. W tym wypadku daje o sobie znać słaba identyfikacja z własną płcią i atrybutami siły i agresji. Mężczyzna impotent utożsamia się raczej z biegunem pasywnym i z rolą osoby podporządkowanej. Boi się aktywności. I w tym miejscu zaczyna się błędne koło, gdyż próbuje on osiągnąć potencję wysiłkiem woli. Im bardziej się stara, im silniejszą presję czuje, tym mniejsze ma szanse na erekcję. Impotencja powinna stać się raczej punktem wyjścia do przeanalizowania swego stosunku do władzy, wydajności i agresji i związanych z tym lęków.


Rozpatrując problemy seksualne, nie powinniśmy nigdy zapominać, że dusza każdego człowieka ma w sobie pierwiastek żeński i męski i że koniec końców każdy, czy to będzie mężczyzna czy kobieta, musi w pełni rozwinąć w sobie oba te pierwiastki. Ta trudna droga zaczyna się od tego, że najpierw dążymy do pełnej identyfikacji z tą częścią, którą reprezentujemy naszym ciałem. Dopiero potem, gdy doświadczymy jednego bieguna, mamy wolną drogę, by poprzez spotkanie z inną płcią obudzić w sobie drugą, przeciwną część duszy i świadomie ją ze sobą zintegrować.

W kolejnym artykule – Serce i krążenie. Obniżone ciśnienie – nadciśnienie (hipotonia – hipertonia).

Poprzedni odcinek przeczytasz tutaj: https://zgodanatocojest.pl/przez-chorobe-do-samopoznania-cz-14-zatrucie-ciazowe-porod-i-karmienie-piersia/

Jeżeli uważasz, że zamieszczane przeze mnie treści są ciekawe zostaw proszę komentarz, subskrybuj i poleć znajomym. Będę Ci ogromnie wdzięczna.

Zapraszam na konsultacje indywidualne Kontakt

%d bloggers like this: